POMORSKIE – MECHELINKI

Kiedy usłyszałam od mojej mamy, że zarezerwowała dla nas wszystkich apartament nad polskim morzem na tydzień w lipcu powiedziałam, że chyba oszalała i ja nigdzie nie jadę, bo to nie będą wakacje, a męczarnia ze względu na tłumy, hałas i brzydką pogodę. Ostatecznie uznałam, że dam Mechelinkom szansę i najwyżej będzie to faktycznie ostatni mój pobyt nad Bałtykiem w sezonie. No i nie będzie!

Mechelinki to niewielka, rybacka wieś nad Zatoką Gdańską położona w bliskim sąsiedztwie Gdyni. Jej część położona jest na klifie, a część otacza rezerwat przyrody. Nocowaliśmy w Apartamentach Mechelinki na ul.Klifowej. Świetnie wyposażone, czyste, spokojne i z bliskim widokiem na morze! Minusem może być jedynie położenie na klifie, a przez to trudne i strome zejście na plażę. Mieliśmy również bliski kontakt z naturą, kiedy na teren „ośrodka” wszedł dzik.

Pogoda nam się pięknie udała, woda w zatoce była cieplutka i zachęcała do kąpieli (do momentu zakwitu sinic ostatniego dnia). Niestety Ignaś miał małe, brzuszkowe problemy zdrowotne, ale i to udało się nam w końcu opanować.

No dobra, ale skoro te Mechelinki to taka wiocha, to czy znajdziemy coś w nich oprócz plaży, rezerwatu i klifu? Ano pewnie! Pełne turystyczne zaplecze obecne! Jest molo z przystanią dla kutrów rybackich, nowoczesne hale z targiem rybnym – a więc ryby w restauracjach na 99% są świeżutkie. Kilkanaście knajpek – szczerze, przez tydzień nie trafiliśmy na złe jedzenie (do polecenia Bar u Rybaka, Tawerna Dary Morza, Szprot przez płot, A mi to rybka, Gram Smaku Cafe – super cold brew!). Jest plac zabaw, dmuchańce dla dzieci, kilka oldchoolowych automatów dla dzieciaków. Są gofry, lody, z 5 budek z pamiątkami i ekwipunkiem plażowym. Totalnie wszystko, czego można potrzebować, ale bez przesady, głośnej muzy, cymbergajów. W weekendy do Mechelinek przyjeżdżają ludzie z okolicznych miejscowości – wtedy rzeczywiście może być trochę tłoczno, ale w niedzielę wieczorem wszystko znowu staje się spokojne.

Ale ileż można siedzieć na tej plaży i wcinać smażonego dorsza na obiad? Z większymi atrakcjami turystycznymi rzeczywiście w Mechelinkach jest słabo. Ale okolice oferują dużo więcej. My wyruszyliśmy na jeden dzień do Gdyni, aby przepłynąć się statkiem i z Ignasiem odwiedzić Akwarium. Do Mechelinek jeździ trójmiejska komunikacja miejska. Podróż do Gdyni zajmuje około godziny autobusem. Sama Gdynia w szczycie sezonu jednak tak nas wymęczyła, że z radością wróciliśmy do naszej spokojnej wioski rybackiej.

Z informacji praktycznych: weźcie ze sobą gotówkę – w Mechelinkach nie ma bankomatu, a nie we wszystkich budach da się płacić kartą. Przydadzą się Wam również buty do wody – kilka pierwszych metrów wejścia do morza jest mocno kamieniste.

Ogromnie się cieszę, że jeszcze można znaleźć takie spokojne, kameralne miejsca nad Bałtykiem z pełną infrastrukturą i dobrym jedzonkiem. Mam nadzieję, że znajdziemy ich jeszcze więcej, gdy wyruszymy w naszą coroczną podróż na podbój całego województwa pomorskiego!

Dodaj komentarz