WAKACJE W PODLASKIM

Za rok jedziemy do podlaskiego! – oznajmiłam pewnego dnia. – Do podlaskiego? Przecież jesteśmy tam kilka razy do roku na różne weekendy i pewnie już wszystko widzieliśmy – zwątpił mój mąż. Finalnie zgodził się na ten wyjazd i na pewno miło się zaskoczył, bo oprócz odwiedzenia dobrze znanych nam i lubianych miejsc zobaczyliśmy też całą masę nowości, które nas zachwyciły!

17 dni, 7 baz noclegowych, kilkaset kilometrów, kilkanaście godzin przyjemnego planowania. Kochamy Podlasie już od dawna, teraz pokochaliśmy również Suwalszczyznę!

Wpisy pisałam wiele miesięcy po powrocie z podróży. Nie wiem, czemu trwało to aż tak długo, ale nie mogłam się za to zebrać. Za to jak już usiadłam to przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo polubiłam blogowanie. Niech to będzie nasz pamiętnik i album z podróży. Zawarłam również masę informacji praktycznych. Mam więc nadzieję, że i Wam się przyda!

Podsumowanie finansowe. Tworząc relację ściągnęłam nasze wyciągi bankowe z czasu podróży. Wiem jednak, że coś mogło być płacone gotówką lub jeszcze inną kartą i mogłam to pominąć niechcący. Weźcie więc drobną poprawkę w tym temacie. Do naszych kosztów wliczyłam też rachunki ze stacji benzynowych, sklepów spożywczych czy drogerii. Podróżujemy we trójkę – dwoje dorosłych i chłopiec, który w czasie podróży miał niespełna trzy lata, także do znacznej większości miejsc wchodził bezpłatnie. Na wyjazdach raczej niczego sobie nie odmawiamy, chodzimy tak gdzie chcemy, jemy to, na co mamy ochotę nie patrząc na koszty. Na ceny zwracam uwagę jedynie w trakcie rezerwacji noclegów, ale jest to jedno z kryteriów obok atrakcji, estetyki, wyposażenia i lokalizacji. Jak widzicie we wpisach nie unikamy ani tanich apartamentów, ani hoteli, ani agroturystyk – bierzemy to, co nam wpadnie w oko. No dobra, a więc ile wydaliśmy na 17 dni swobodnego podróżowania po podlaskim? 8000 zł! Dużo to czy mało? Raczej utrzymujemy poziom. Rok wcześniej w kujawsko-pomorskim wydaliśmy prawie 12000 zł, ale podróżowaliśmy tydzień dłużej, więc dalej wychodzi 4000 zł na tydzień.

Plany na ten rok? Czy po raz czwarty wsiądziemy w samochód i ruszymy na podbój kolejnego województwa? Się zobaczy! W planach było lubelskie – tym razem wybrał Michał zanim ja zaczęłam o tym myśleć. We wrześniu już nawet przejrzałam i pooznaczałam kilka miejsc, które chciałabym zobaczyć. W maju do naszej rodziny dołączy jednak kolejny członek – córeczka Jagienka. Zgodny z tradycją wyjazd czerwcowy jest więc totalnie nierealny. Ale bardzo nieśmiało myślę o realizacji planu we wrześniu – o ile pogoda będzie na tyle miła, a Jagna na tyle wyrozumiała, żeby miało to sens. Pozostaje też kwestia finansów, bo inflacja, ceny z kosmosu, a my jeszcze mamy nowe mieszkanie do wykończenia i nowy kredyt na karku. Pod znakiem zapytania stoi też kierunek, bo przecież lubelskie to teraz pierwsza linia pomocy uchodźcom z Ukrainy i nie wiemy jak pod kątem turystycznym tam będzie wszystko do września funkcjonowało. Ale temat pozostawiamy otwarty.

W razie pytań pozostaję do dyspozycji.

Wyjazd był w całości opłacony z naszej kieszeni. Żadna recenzja nie jest wynikiem współpracy.

Dodaj komentarz