7 maja otworzyli hotele. 7 maja spakowaliśmy się i ruszyliśmy na długo odkładany weekendowy wypad. Naszym celem było podwarszawskie uzdrowisko, jedyne na Mazowszu czyli Kontancin-Jeziona, ale zwiedziliśmy również kilka miejsc po drodze.
Konstancin-Jeziorna
Kilka kilometrów od południowej granicy Warszawy (dojedziemy również liniami podmiejskimi komunikacji miejskiej) znajduje się trochę inny świat. Najprawdziwsze, jedyne mazowieckie uzdrowisko z solankami, parkiem zdrojowym, masą pięknej architektury, ale również ciekawą przyrodą. Wiewiórki, rozlewisko pełne różnych gatunków mew, tama, rzeczka Jeziorka pełna ryb i nietypowych jak na miejskie warunki gatunków ptactwa wodnego. W Konstancinie znajdziemy również trochę barków, cukierni, budek, restauracji, lodziarni – dla każdego coś się znajdzie. My zwiedzaliśmy także okoliczne place zabaw i Igi kazał je Wam polecić – dwa są na terenie parku, a trzeci przy centrum handlowym Stara Papiernia. Słoneczna niedziela to jednak nie jest najszczęśliwszy dzień na spacer po parku, bo masa tam ludzi, dreptających i piknikujących. Ale też rowerzystów i psów – chociaż jednym i drugim nie wolno wchodzić do centralnej części parku zdrojowego. Konstancin to super miejsce na jednodniowy (lub dłuższy) wypad z Warszawy, ale zdecydowanie poza weekendami.
Zatrzymaliśmy się w jedynym hotelu na terenie parku zdrojowego EVA Park. To niezbyt duży, ale stylowy i nowoczesny obiekt z basenem solankowym – do którego musimy wrócić, bo przecież baseny jeszcze są zamknięte. Po raz pierwszy (i mam nadzieję, że ostatni) byliśmy w hotelu z zamkniętą restauracją. Jednak jedzenie śniadań i kolacji w pokoju hotelowym to nie nasza bajka i bardzo cieszymy się, że podczas wakacji już wszystko będzie normalnie otwarte.
Tuż obok hotelu znajduje się tężnia solankowa, do której hotelowi goście raz dziennie mają darmowy wstęp. Normalnie bilet kosztuje 16 zł.
DZIELNICA FILMOWA
Miałam wrażenie, że Mazowsze nie skrywa już przede mną żadnych sekretów jeśli chodzi o atrakcje typowo dziecięce. O jakże się myliłam! Dzielnica Filmowa była dla mnie totalnie zaskakującą nowością. To park rozrywki usytuowany w Zalesiu Górnym, który gdzieś mi mignął u kogoś na Instagramie w tygodniu poprzedzającym nasz wyjazd. Wcześniej o nim nie słyszałam, ale zaczęłam drążyć. Gdy okazało się, że znajduje się 15 minut jazdy samochodem od Konstancina zdecydowaliśmy się, aby go odwiedzić mimo złej pogody. I to była świetna decyzja! Ignacy jest wielkim miłośnikiem samochodów, więc park rozrywki oparty głównie na znanych z filmów maszynach, do których jeszcze można wsiąść wydawał się super atrakcją dla małego. Ja też dobrze się bawiłam! Dodatkowo mamy place zabaw (w tym świetny, nowy muzyczny), park trampolin, jakieś baśniowe krainy, karuzele, małpi gaj, małe gastronomie, rzeźby z opon, metalu, plastiku.
Mam jednak sporo „ale”. Miejsce jest mocno niedoinwestowane i trochę zaniedbane. Chociaż porównując stan obecny ze zdjęciami w necie to i tak sporo się zmieniło na plus w tym sezonie. Samochody jednak stoją na flakach, widać sporo rdzy, bajkowe są mocno obdrapane – tak samo jak wiele figur z krain baśniowych. Ogólnie ja mam problem z tego typu miejscami (ta sama historia jest z MegaParkiem w Grudziądzu), że ktoś ma konkretny pomysł, ale potem plan sobie, a realizacja sobie. Pojazdy i maszyny z amerykańskich filmów lat 70, 80 i 90 + część dla dzieciaków – to dobry start i świetny punkt wyjścia do zrobienia tematycznego parku rozrywki. Potem doszły już losowe gadżety, o które nikt nie dba i poszło to w niezbyt fajnym kierunku. Ale potencjał jest, dobra zabawa również, brakuje dopieszczenia i obrania konkretnego kursu. Bo więcej i różnorodnie nie znaczy wcale lepiej. A możnaby postawić wrotkowisko, salę z grami automatowymi, kino samochodowe, zloty amerykańskich wozów lub fanów konkretnych filmów, burgerownię – temat jest naprawdę szeroki i niepotrzebne do tego są plastikowe krasnoludki czy ludziki z żołędzi.
Parking pod Dzielnicą kosztuje 10 zł. Ale z Warszawy dojedziecie też kolejką podmiejską. Bilety wstępu to dość droga sprawa – 43 zł normalny, 38 zł ulgowy (Igi płacił), ale wszystkie atrakcje są w cenie. Spędziliśmy tam 3 godziny, a w ciepły dzień pewnie łazikowalibyśmy jeszcze dłużej. Aktualnie zamknięte były lunaparkowe karuzele (jest ich kilka). W wakacje miejsce otwarte jest codziennie, w maju i czerwcu jedynie w weekendy. Obok znajduje się park linowy, rzeczka, wakepark, basen odkryty z atrakcjami, lasy, rezerwat przyrody – atrakcje na cały weekend!
PARK KULTURY W POWSINIE
Na koniec naszej wyprawy, niejako przypadkiem i po drodze trafiliśmy do Parku Kultury w Powsinie. Znajduje się on na terenie Lasu Kabackiego, niejako na tyłach Ogrodu Botanicznego PAN. Teren ten powstał zapewne w latach słusznie minionych jak miejsce do rekreacji Warszawiaków. Ale większość atrakcji jest już nowoczesna i wyremontowana. Możemy dojechać tam komunikacją miejską, ale pod głównym wejściem znajdziemy też duży parking. Ale co tam jest takiego ciekawego? Mam wrażenie, że wszystko! Amfiteatry, place zabaw, siłownie, stoły do szachów, mini golf, kręgielnia, bulodrom, sauna, miejsca na ognisko, grilla, pikniki, mała gastronomia, basen odkryty z masą atrakcji dla dzieciaków, park linowy, boiska, domki turystyczne, leżaczki. No po prostu wszystko co może okazać się przydatne podczas całodniowej wycieczki rekreacyjnej dla aktywnych. Na pewno jeszcze tam wrócimy! Z sentymentu! Bo kojarzy mi się z ośrodkami wypoczynkowymi nad polskim morzem w latach 90.
Całe nasze codzienne życie kręci się wokół północno-wschodniej Warszawy i tamtejszych okolic, ale ten wyjazd pokazał mi, że chyba częściej powinniśmy ruszać na zachód i południe!
1 Comment