Zimowe wycieczki to nie jest moje hobby. Zimą chętnie poleżałabym w basenie z widokiem na ośnieżone góry lub las. Jeśli spacer to godzina-dwie i z powrotem do ciepełka, żeby napić się herbatki z miodem i imbirem. Nic więc dziwnego, że od naszej ostatniej wycieczki minęły prawie 2 miesiące. Ale bardzo mi brakowało odkrywania bliskiego nieznanego lub znanego na nowo. Wizytę w Królewskich Ogrodach Światła miałam w planach od kilku lat. W końcu plan zrealizowałam. I jak wrażenia?
Zacznijmy jednak od kilku informacji praktycznych.
Królewskie Ogrody Światła to bogate instalacje świetlne oraz muzyczne zlokalizowane w części parku wokół pałacu w Wilanowie. Ogrody są czynne od października do końca lutego codziennie w godzinach zimowych ciemności – w czasie lockdownu również są otwarte. Dodatkowo od piątku do niedzieli oraz w święta na fasadzie pałacu co jakiś czas wyświetlane są tzw. mappingi czyli pokazy z projektora. Bilet normalny kosztuje 15 zł w tygodniu (również w piątki, gdy odbywają się mappingi), w weekendy i dni specjalne 30 zł. Dzieci do lat 7 wchodzą za darmo. Bez problemu można się tam poruszać z wózkiem (do ogrodu różanego prowadzi kilki stopni, ale można do niego przejść również dookoła pałacu). Co roku instalacje się zmieniają, więc wypad do ogrodów może być coroczną, rodzinną tradycją. Odwiedzających jest sporo, ale na luzie można znaleźć kąt i chwilę spokoju – polecam wizytę tuż po otwarciu i mapping jako jej zwieńczenie, nie początek- wtedy będzie najluźniej.
Co znajdziemy w ogrodach w tym roku?
Świetlne tunele, instalacje, pergole, latarnie, ramę do zdjęć, oświetloną fontannę z ogrodem – przy której co 15 minut odbywa się pokaz świetlno-muzyczny, karuzelę dla dzieci i to co dla mnie najpiękniejsze – ogród z tysiącem świetlnych róż.
Mappingi
Jeśli chodzi o pokaz na fasadzie pałacu to jest to rzecz bardzo efektowna. Przez wzgląd na Ignasia wybraliśmy pokaz Bajka o królewskiej wydrze. Bajka trwała kilka minut i polegała głównie na gonieniu myszek przez wydrę. Pokazowi towarzyszyła muzyka, ale bardzo brakowało lektora, który uzupełniłby obraz jakąś historią. To chyba największy minus ogrodów.
Podsumowując. Świetna sprawa! Dzieci zachwycone – szczególnie karuzelą. Dorośli wprowadzeni w jakiś błogi, spokojny nastrój. Mimo dość dużej liczby osób, czego zwykle nienawidzę, wyszłam z ogrodów zrelaksowana, wyciszona i po prostu szczęśliwa, że wycieczka się udała. Za rok też się wybierzemy! A Wy jeszcze w tym roku możecie skorzystać z atrakcji do końca lutego.
1 Comment