Dzisiaj mam dla Was kolejny wpis z cyklu: Gdzie można iść z małym dzieckiem/niemowlakiem? Zaprezentuję w nim nasz absolutny hit jeśli chodzi o aktywne spędzanie czasu z dzieciaczkiem poza domem. Zajęcia sensoryczne!
Poznawanie świata to dla dziecka czynność najprzyjemniejsza i najbardziej rozwijająca. Dotykanie, wąchanie, oglądanie, smakowanie, słuchanie, wyostrzanie wszystkich zmysłów. Kiedy odbywa się w grupie innych dzieci, pod okiem mamy i ulubionej cioci prowadzącej, kiedy cała aktywność jest przemyślana i związana z określonym tematem rozwija malucha podwójnie. A do tego jest inspiracją do zabaw w domu. A więc rozwija też rodziców i ich kreatywność. Gwarantuję, że niektóre z pomysłów sprawdzą się nawet w przypadku dziesięciolatka! Jest też wstępem do żłobka czy przedszkola. Zajęcia sensoryczne mogą być również połączone z zajęciami z angielskiego, logopedycznymi czy nawet matematycznymi!
Pierwszy raz na zajęciach sensorycznych wylądowaliśmy, kiedy Ignaś miał niecały rok. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby był na czymś tak skupiony jak wtedy. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby tak długi czas poświęcił jednej czynności. Wtedy postanowiłam, że jesienią będziemy chodzić regularnie.
Od jakiego wieku można zapisać dziecko na takie zajęcia?
Widziałam miejsca, które zapraszają już półroczne brzdące. Z moich obserwacji wynika, że dziecko nie musi nawet samodzielnie siedzieć, może się bawić na rękach opiekuna, leżąc na brzuszku lub pleckach. Górna granica to 3 latka. Rekomenduję miejsca, w których jest podział na grupy wiekowe. Aktywności będą dostosowane do maluchów tak, aby tych najmłodszych nie przebodźcować, a żeby starsze się nie nudziły i miały więcej ruchu.
Jak się przygotować?
Znajdź miejsce, które takie sensozajęcia prowadzi – a jest ich masa! Domy kultury, klubokawiarnie, sale zabaw. Występują one pod różnymi nazwami, ale wpisanie hasła „zajęcia sensoryczne” w wyszukiwarce powinno wystarczyć, aby znaleźć większość z nich. Zapisz się na zajęcia pokazowe – czasem darmowe. Sprawdź czy Twojemu dziecku odpowiada taka forma aktywności, czy polubi prowadzącego i inne dzieci. Zabierz pełne ubranie na zmianę dla siebie i dziecka – czasem się przyda. Resztę materiałów zapewnia prowadzący. Oczywiście opowiedz dziecku gdzie idziecie i co będziecie robić. Na zajęcia przyprowadzaj tylko dziecko zdrowe!
Czy robi się tam coś innego oprócz brudzenia?
Rzeczywiście, aktywności sensoryczne dla maluchów kojarzą się głównie z brudzeniem różnymi masami. A tak naprawdę paćkanie w ciekawych substancjach to najmniejsza część zajęć, a czasem zamiast niej jest zabawa sucha, a nawet tworzenie pierwszych dzieł plastycznych – a takie pierwsze dzieła chyba zawsze rozczulają rodziców najbardziej.
Jakieś minusy?
Dla wrażliwszych, spokojnych dzieci intensywność zajęć, obecność grupy dzieci może być przytłaczająca i nadmiernie pobudzająca. Niektóre też moga nie lubić zabaw brudzących. Dlatego przez resztę dnia proponuję serwować im już tylko święty spokój. No i niestety, tam gdzie są dzieci są też wirusy i bakterie – bo nawet pozornie zdrowe dziecię, może czymś zarażać. Brudzenie dla mnie minusem nie jest.
Ile to kosztuje?
Średnio jest to koszt 30-40 zł za zajęcia, które trwają 45-60 minut. Ale w Warszawie jest też kilka miejsc, które zajęcia sensoryczne prowadzą za darmo!
Gdzie Wy chodzicie?
Akademia Harmonika na terenie Domoteki w M1 Marki – zajęcia nazywają się Smyko-multisensoryka i prowadzone są przez cudowną Panią Edytkę. Przed i po zajęciach dzieci mogą korzystać bezpłatnie z sali zabaw, a mamy wypić kawę. Miejsce oferuje również inne zajęcia (np. Gordonki czy Logosensoryka). Dostępne są różne grupy wiekowe oraz grupy poranne i popołudniowe, a także okazjonalne zajęcia w weekendy – np. Halloween, Mikołajki, Bal Karnawałowy. Akademia Harmonika to także punkt przedszkolny i żłobkowy, sala zabaw, miejsce, w którym można zorganizować urodzinki.
Wcześniej byliśmy również na Sensowtorkach w Domu Kultury Zacisze, ale w roku szkolnym kolidowały nam z innymi aktywnościami, no i niestety tam nie było podziału na grupy wiekowe, a zajęcia nie były tematyczne, ale za to mogliśmy tam dojść na piechotę, sala była większa, a dzieci mniej, no i karnet był ciut tańszy.
I jak Wam podobaja się takie zajęcia? Byliście? Podzielcie się swoimi odczuciami!
1 Comment